Podpisywanie zdjęć – czy to ma sens?

Podpisywanie zdjęć, oznaczanie ich swoim logiem lub znakiem wodnym zawierającym nazwisko autora a czasem też więcej informacji (np. adres strony) ma wśród fotografów zarówno zwolenników, jak i przeciwników. Głównym celem oznaczania zdjęć jest oczywiście zabezpieczenie go przed kradzieżą, jednak wielu fotoamatorów wykorzystuje to również do pochwalenia się swoim dziełem i wykreowania swojej „marki” – tak, by nikt nie miał wątpliwości, kto jest autorem tego wspaniałego wytworu. Często jednak podpisywanie zdjęć przynosi odwrotny skutek i potrafi zeszpecić nawet najlepsze zdjęcie. Czy zatem ryzyko kradzieży naszej fotografii jest aż tak duże, że warto psuć je umieszczeniem na nim swojego podpisu?

(Nie)skuteczne zabezpieczenie

Na początku warto zastanowić się, czy Twoje zdjęcia naprawdę są aż tak dobre, że ktoś miałby je ukraść. I kto miałby to być? Jeśli myślicie, że inny fotograf, najpewniej jesteście w błędzie. Jeśli bowiem ktoś chce być fotografem, nie kradnie cudzych zdjęć, lecz tworzy własne, gdyż jest to jego pasja. Stara się samodzielnie dojść do doskonałości i zaspokoić ambicję własnymi, jak najlepszymi dziełami. Jeśli zaś zdjęcia miałby ukraść ktoś, kto chce umieścić je w internecie, podpisywanie ich nie ma sensu. Internet jest bowiem tak rozległy, że prawdopodobnie i tak nie dowiemy się o tym, że ktoś ukradł nasze zdjęcie i umieścił je na jakiejś stronie. Ponadto, żadne logo ani podpis w internecie nie chroni Was przed czymkolwiek – taki napis każdy bez problemu może przecież usunąć. Wystarczy podstawowa znajomość programów graficznych (wystarczą te darmowe), gdzie logo można zamazać lub zwyczajnie wyciąć. O wiele lepszym pomysłem, niż życie w ciągłym strachu, że ktoś ukradnie Waszą fotografię, jest więc potraktowanie tego jako komplement. Oznacza to bowiem, że komuś tak bardzo spodobało się Twoje zdjęcie, że uznał za konieczne podzielić się nim z resztą świata.

Co na to klienci?

Zastanów się także, czy to, że ktoś skorzysta z Twoich usług fotograficznych faktycznie zależy od tego, że spodoba mu się Twoje logo. Odpowiedź jest oczywiście przecząca. Fotografa wybiera się bowiem na podstawie stworzonych przez niego zdjęć, które mają zachwycić potencjalnych klientów, być oryginalne i kreatywne. Jeśli komuś spodobają się Wasze zdjęcia, to z pewnością znajdzie sposób, by dowiedzieć się, kto jest ich autorem. Ponadto, na podstawie analizy wyświetleń na Twojej stronie czy blogu nie da się stwierdzić, ile wejść zawdzięczasz podpisom na zdjęciach – nie można więc jednoznacznie potwierdzić skuteczności tej metody pozyskiwania klientów. Znacznie lepszym rozwiązaniem jest po pierwsze zrobienie dobrego portfolio, które obroni się samo, a po drugie umieszczanie przy zdjęciach odnośników do Waszej strony, jeśli dzielisz się nimi z innymi. Kolejną istotną rzeczą jest fakt, że podpis często szpeci całkiem udaną fotografię i rozprasza uwagę oglądającego – zwłaszcza, jeśli umieszczony jest w nazbyt widocznym miejscu (np. na jednolitym tle o kontrastowym kolorze). Bez napisu Wasze zdjęcie będzie po prostu ładniejsze, a oglądający skupi się na tym, co to zdjęcie przedstawia, a nie na tym, czy czcionka jest fajna, czy kolorystyka logo pasuje zdjęcia itd. Daj klientowi okazję do oglądania i oceniania zdjęć, a nie zasłaniających je grafik.

Zmiany

A co jeśli z jakichś przyczyn po kilku latach zmienisz adres swojego bloga, firmową czcionkę lub logo? Co zrobisz z mnóstwem „przyozdobionych” starym podpisem zdjęć? Tym bardziej, jeśli dawne napisy nie będą już pasować do Twojego wizerunku jako fotografa i do stylu Twoich zdjęć. Może się przecież zdarzyć, że z upływem czasu zmienisz upodobania, rozwiniesz swoje umiejętności i stwierdzisz, że chcesz realizować się w innym fotograficznym kierunku, niż dotychczas. Ty gorzej, gdy stwierdzisz, że zdjęcia, które kiedyś dumnie opatrzyłeś swoim podpisem, dziś wcale nie przynoszą Ci chluby. Jedno jest pewne – w takim przypadku usuwanie starych fotografii z nieaktualnym już podpisem przysporzy Ci wiele nie potrzebnej pracy.

About the author