Zboczenia zawodowe potrafią być pożyteczne

Zboczenia zawodowe, wszelkiego rodzaju odchyły wypracowane w robocie okazują się czasem bardzo pożyteczne. Dajmy na to pogrążanie się w konsumpcyjnym stylu życia, zakupoholizmie. Jestem zupełnie spokojny oglądając blok reklamowy, ulotki, słuchając reklam w radio, dzięki tym moim skrzywieniom. Dzięki temu, że miałem amatorski związek z dłubaniną w muzyce wypracowałem też i sposób na przetrwanie irytujących utworów muzycznych.

Ulotka jak maskotka

Konsumpcjoniści ślinią się do ceny, promocji, produktu. Dla mnie sam produkt nie jest istotny. Czasem wcale go nie zauważam. Jeśli ulotkarz wciśnie mi fajnie zrobioną ulotkę, to ja ją przytulę, przed deszczem osłonię, pod dach przygarnę. Spiję fonty, jeśli nie wiem co to za perełki, to się poświęcę i podejmę próbę identyfikacji. Zliżę grafikę, jak jest ciekawa, a mam moment, to nie odmówię sobie próby odwzorowania ciekawego motywu jaki znalazłem na takiej ulotce. Zacznę „rozkminiać” jak to jest zrobione, te projekty druków. Czasem nawet zadaniu odtwórczemu nie sprostam, ulotkę do teczuszki włożę, nie bardzo nawet wiedząc co miała mi na celu sprzedać.

Telewizyjna reklama, środków pełna gama

Czasem sobie fundnę taki maraton reklamowy. Tylko, że ja nie oglądam reklam jako konsument. Służą mi one do zastanowienia się nad tym, w jaki sposób, jakimi środkami próbuje się nas kupić. Trendy są różne. A to próbuje się nas rozmiękczyć, a to rozśmieszyć, a to prawidłem zaskoczyć, albo seksizmem. Wszystko mi jedno.

Nie wiem, czy pamiętacie taką reklamę Wedla, w której w tle przygrywa „Motylem jestem„, a w sferze obrazu pocieszne psiaki mkną szybkim autem, w wytkniętymi przez szyby pyszczkami? Wiatr uszami ich trzepocze niczym chorągwiami i wargami ich trzepie, grzywami, jęzorami. Ile w takiej reklamie jest odwołań, ja pierdziele. Swego czasu podniecałem się nią bardzo, opowiadałem o niej znajomym, a oni w większości nie zrozumieli, o co w tym biega, bo tylko na końcu pojawia się czekolada.

Dla mnie ta reklama to sielanka, luksus, pocieszność, przygoda, sentyment, miłość, prędkość. Wszystko to co mamy, wszystko za czym tęsknimy, lub czego pragniemy… mam wymieniać dalej? Po co? Skoro za to wszystko starcza jedno słowo „czekolada”.

Reklama radiowa, przygrywają słowa

Radia słucham od święta, jak zapomnę za kablówkę zapłacić i mi kabel urżną. O reklamie radiowej myślę sobie, że mają tam z nią pod górkę. Mniej strome to wzniesienie niż to w przypadku reklamy prasowej, grafiki statycznej bywa, a może i takiej samej wysokości jest ta „hopka”, ta działa na słuch, tamta na wzrok, zależy która pomyślana była trafniej, tym samym z produktem obsadzi w roli konsumenta.

Te radiowe głosy, dźwięki mają swój urok. Ciekawy dialog, humor, cykl „przychodzi do” na wyobraźnię potrafi zadziałać, człowiek takiej reklamy słucha i ją widzi. Czy to czary? Hasła policzkują tu by się przebudzić, smagają po ustach plasterkiem cytryny…

Uwielbiam słowa, te słowne wybryki, występki i gierki. To dla nich słucham reklam, obchodzi mnie nie to co sprzedają, tylko jak próbują to sprzedać.

Fajne to. Dla mnie wyłącznie wtedy, kiedy widzę to o czym do mnie gadają. Inaczej uwagę mam zgaszoną, nie słyszę o czym biadolą.

Bicz na muzyczny kicz

Są gusta i guściki. Ja się za cześć rynku fonograficznego wstydzę. Część jego jest pusta, upadła, odbiera mi chęci, albo mną telepie.

W życiu człowieka pojawiają się jednak sytuacje niezręczne, tzn. człowiek sam nieświadomie w nie wstępuje jak w jakąś kupę, gdy po trawniku leci. Np. w autobusie, w sklepie, w pułapce pomieszczeń, w pokoju znajomego. Irytujące utwory, debilne melodyjki, podczas słuchania, których człowiek wylewa siódme poty zawstydzenia, myśli o tym by zniknąć, kuli się w sobie, staje się przykurczem, nie może ścierpieć, w torturach się zwija.

Nie tylko na manię zakupów mam patent, a i z tym skromną metodą sobie radzę. Miałem styczność amatorsko z tworzeniem muzyki, więc zaczynam taki track rozbierać na czynniki pierwsze. Mówię sobiepatrz jaki śmieszny werbelek, to chyba próbka powstała na bazie gniecionej puszki, po coli„. I nim wszystkie tandetne składniki utworu rozpracuję, to już mam patent na to, jak się z imprezy wymiksować.

Podsumowanie

Powyższe przykłady nie oznaczają, że zboczenie zawodowe pozwala mi się bronić przed shoppingiem, idiotyzmami itp. Ja się bronić nie muszę. Zauważyłem jednak, że moje odchyły pozwalają mi funkcjonować, gdzieś obok ciśnień na ściganie się pod względem stanu posiadania. W drobniejszej skali zauważyłem, że nie irytują mnie te długie, telewizyjne bloki reklamowe, nawet ulotkarzom niczego nie mam za złe. Moje życie jest prostsze, pogodniejsze, bardziej spokojne. Włada mną pasja odkrywania, a nie pasja nabywania. Mówiąc w skrócie, nie muszę lecieć do galerii handlowej, aby sobie humor podratować.

Konieczność uczestnictwa w tworzeniu grafiki reklamowej, poznanie skrawka tej działki od kuchni, gra kolorów, sloganów i złudzeń stosowana w reklamie, zamiłowanie do słowa, obrazu i dźwięku, pozwala mi się wymiksować z tego świata, przestałem odczuwać presję rywalizacji o dobra materialne. Świat rzeczy przestał być dla mnie skalą porównawczą. W dużej mierze zawdzięczam to właśnie zboczeniom, zamiłowaniu do grafiki, słowa, czy muzyki.

About the author