Irytujące strony internetowe

Są strony internetowe, które ważne są dla użytkowników z konkretnych obszarów terytorialnych. Strony, które prędzej, czy później odwiedzi każdy lokalny internauta. I właśnie te strony okazują się bardzo często największą klapą. Oczekuje się po nich konkretnych informacji, lub chce się, aby były one regionalną dumą.

1. Strony internetowe Urzędów

Pomijając już fakt, że niewiele spraw można załatwić on-line, człowiek chciałby przynajmniej dzięki takim stronom przygotować się dobrze do spotkania z urzędnikiem. Ale nie!

Tutaj nie ma lekko. Padają tu treści zdawkowe, podobnie jak to się ma w trakcie rzeczywistych wizyt w Urzędach. Głupie to, bo o ile w przypadku osobistego stawiennictwa w Urzędzie trzeba się liczyć z ograniczeniami czasowymi przypadającymi na jednego zainteresowanego, o tyle na stronę internetową wystarczy wrzucić dużo dobrze zredagowanych informacji i to w większości raz, a bieżąco korygować, tylko te które objęte zostały nowymi przepisami. Cóż.

Ten trend internetowej biurokracji ma jeszcze przeciwległy biegun. Wtedy taka witryna jest przerośnięta w zawartość ułożoną chaotycznie. Analogicznie do osobistych wizyt w Urzędzie wyszukiwarka takiej strony odsyła nas z pokoju 157 pod pokój 126, a z pokoju 126 przesyłają nas do pokoju numer 17, ale w Urzędzie znajdującym się na drugim końcu miasta. Amen.

Od strony graficznej nie ma się czego urzędowych witryn czepiać. To standard, że są kolorystycznie wyblakłe, jak odzież po 10 praniach. To jednak jest taki kanon, tu nie może być przecież graficznej dyskoteki. Wróćmy, więc do zawartości.

Być może to i mój błąd, a być może oczekiwania użytkowników tego typu stron są podobne do moich. Po stronie internetowej takiej instytucji oczekuję m.in.:

– dobrze zredagowanych aktualności,

– wzorów pism (do ściągnięcia), ew. wzorów pism wypełnionych,

– szczegółowych opisów tego, co trzeba przedstawić przychodząc do Urzędu i chcąc załatwić konkretną sprawę (tak, żeby nie fatygować się 2 razy) itp.

Temat rzeka.

2. Strony internetowe dużych lokalnych firm z tradycjami

To jest trochę bolesne i niezrozumiałe. W każdym mieście są jakieś firmy z tradycjami, firmy które jeszcze za komuny dawały pracę tysiącom osób, firmy lokalnie sławne, firmy które zna każdy mieszkaniec, firmy które się lokalnie ceni.

Nie mają one na tyle potencjału, by sprawić sobie reklamy telewizyjne, już dawno wycofały się ze sponsorowania wydarzeń lokalnych i klubów sportowych. W naturze występują w stanie przypominającym zawieszenie. W prasie nie pojawiają się informacje o zapotrzebowaniu na pracowników, w zasadzie nie wiadomo, czy firma nie ma pomysłu na siebie, czy może nie chce jej się starać o pozyskiwanie nowych odbiorców swoich produktów. W każdym razie ich położenie jest zastanawiające.

Uśredniając, ich witryny internetowe zatrzymały się na etapie 1989 roku i tak sobie widnieją. Szkoda, wielka szkoda. Nie wierzę, że nikt im realizacji nowego wizerunku nie proponował. Wiem z jaką częstotliwością agencje grafiki i reklamy spamują skrzynki mailowe molochów, firm i firemek znajdujących się w internetowym zastoju. Nie wiem za to w czym tkwi problem. W braku środków na ten cel raczej nie, bo w tylko w nielicznych przypadkach czytam w prasie o zwolnieniach, o tym, że firma wisi na włosku. Ot, po prostu istnieją sobie bez stresu, mają wyrobioną sieć odbiorców i im starcza. Nie zmienia to jednak faktu, że w internecie prezentują się fatalnie. Ich hale i biurowce zajmują ogromne przestrzenie, a gdy potencjalny odbiorca z innego miasta zerknie na ich stronę internetową to może mieć wrażenie, że firma mieści się w zaszczurzonej piwnicy. Kiepsko. Szkoda. Żal.

3. Strony internetowe firm zajmujących się pośrednictwem pracy

Niech będzie jasność. Są prężne firmy, które mają przyzwoite, klarowne strony internetowe, które zawierają wszystkie niezbędne funkcje, materiały i o dziwo są też na nich oferty pracy.

Agencje pracy, to od kilku lat biznes dość popularny, przez co należy rozumieć, że firm tego typu pojawiło się od groma i jeszcze ciut ciut. O tych mowa. Często grafika takich stron nie ma nawet ciekawej, poprawnej palety kolorów, o innych elementach graficznych, ich spójności, a nawet o ich sensie nawet strach wspominać. To jednak pół biedy.

Gorzej jest, jeśli na zawartość się spojrzy. Treści dotyczące usług przygotowane są niechlujnie. Informacje kontaktowe niekompletne. I nie ma na nich najważniejszego. Mowa tutaj o stosownych wpisach, które pomagają zweryfikować legalność biznesu. O tym, że w bazie ofert pracy widnieje góra jedno ogłoszenie, od święta, chyba wspominać nie trzeba.

4. Strony internetowe firm zajmujących się usługami szkoleniowymi

Odwiedzając takie witryny człowiek ma wrażenie, że powstały one 10 lat przed powołaniem firmy. Chociaż grafika takich stron potrafi być dość świeża to ich zawartość woła o pomstę. Słowem, jest na nich tyle treści co na plakatach przylepionych na szybach w środkach komunikacji miejskiej.

Przecież strona internetowa to błogosławieństwo! Nie prościej jest raz opisać dla kogo dedykowany jest kurs, jakie doświadczenia zdobędą osoby, które wezmą w nich udział i wszystkie inne sprawy organizacyjne, uruchomić FAQ, informację on-line?

Nie wiem, czy nie prościej jest tak, niż co rusz powtarzać w kółko jedno i to samo osobom przestępującym progi biurowe? A nawet więcej! Dotrzeć do nowych odbiorców za pomocą internetu, wyjść im naprzeciw, oszczędzić ich czas, rozwinąć firmę?

About the author