Ustawienie stanowisk komputerowych w firmie zajmującej 1 pomieszczenie

Nie ma chyba pracownika, który by lubił czuć na karku oddech szefa przyglądającego się temu co na ekranie powstaje. Są za to bossowie, którzy ustawiają komputery tak, aby pracownicy nie mogli wymieniać spojrzeń ani między sobą, ani z nim samym. CZEGO SIĘ OBAWIACIE DRODZY SZEFOWIE?

1. Model tyrana

KAT NIE ŚCINA GŁÓW PATRZĄC W OCZY. I taki jest ten model. Szef spojrzy na lewo i widzi co pracownik robi. Rzuci okiem na prawo i widzi czy grafik pracuje nad tym co miał robić. Zerknie przed siebie i też od razu wie o tym co się święci. Ma świetny przegląd sytuacyjny. W TYM MODELU BODYGUARDOWYM, bo trochę podpada pod eskortowanego.

A co z załogą? Nie trudno się domyślać, że komunikacja w takiej firmie jest mocno ograniczona. Nie dość, że pracownicy nie widzą szefa, mogą nabawić się poczucia prześladowczego patrzenia im w ekran, to czują też dyskomfort przymusu patrzenia w ekran, lub ścianę. A to wyjaławia.

To jeszcze nie koniec. Rozsadzając pracowników w taki sposób ucierpią relacje międzyludzkie. W takiej firmie ciężko jest się poczuć swobodnie, wymienić słowo, porozmawiać o problemie, bo cały czas człowiek czuje się obserwowanym. Poza tym przychodząc do firmy z tak mocno ograniczonym kontaktem wzrokowym, załoga może na zawsze pozostać sobie obca. Nic tylko „witam”, „pracuję” i „strzała”.

Samo siadanie plecami do kogokolwiek nie jest już grzeczne. Nie jest też naturalne. Odwracając się plecami, odwracamy się też dupami, czyli mamy to gdzieś.

Ratunek dla pracownika:

  • Pracownik powinien zapuścić afro i dużo ćwiczyć na siłowni. Mając plecy jak drzwi od stodoły zakryje ciałem nie tylko ekran, ale i całe biurko. Poza tym szef przy byczku nabierze respektu.
  • Można się pokusić o zamontowanie monitoringu na skrzydłach monitora w postaci lusterek rowerowych.
  • Można też przeszczepić sobie 3 oko, tyle tylko, że z tyłu głowy idąc za wzorem Dziadka Rosenwalda.

2. Model Pro Załoga

SZEF TO TUTAJ SAMOTNA WYSPA. Trzej pracownicy siedzący przy północnej ścianie to „cynkerzy”. Gdyby załoga uprawiała jałowy bieg prac to oni doniosą dwójce z naprzeciwka, że szef cichaczem zakrada się na palcach by zerknąć czy nie tną w pasjansa.

Nie jest to model korzystny dla bossa. Załoga kwitnie, a szef więdnie, robi za wyrzutka. Może co jedyne bezkarnie dłubać w nosie i te gluty podjadać. CZEMU MIŚ RYŚ NIE CHCE DAĆ SIĘ PRZYTULIĆ? Nie wiadomo. Czemu nie chce być częścią załogi? Może ma kłopoty? Może ma to wszystko w dupie? Niekoniecznie! Może tak łatwiej jest mu sprawować rolę zarządczą, może tak łatwiej mu się skupić na prowadzeniu rozmów telefonicznych? To jest już częsty kłopot uwięzienia w jednym pomieszczeniu.

3. Model szkolny

Szef siedzi twarzą do pracowników, pracownicy mają bossa na oku. Najlepszy model, ponieważ jest człowiekowi naturalny. Model ten opiera się na otwartości i zaufaniu, utrzymywaniu kontaktu wzrokowego i sprzyja integracji. Co więcej łatwiej jest podejść  do pracownika z drugiego końca szeregu biurek, bo nie robimy tego za plecami szefa, więc i on nie ma poczucia knucia, spiskowania (niweluje się ono dzięki temu, że wszystko odbywa się właśnie twarzą w twarz, a nie za plecami).

MODEL SZKOLNY, CZYLI CIEKAWE JAKBY BOSS WYGLĄDAŁ W DZWONACH, DŁUGICH PIÓRACH I LENONKACH zwany też dalej modelem ciupciania wzrokiem odchował też pewnie najwięcej garbusów. Tutaj każdy z załogantów czyni wysiłki by nie wystawać całokształtem poza ekranową przestrzeń.

4. Model szkolny +

KĄCIK WIZYTATORA. Model szkolny plus przewiduje kącik dla gości i klientów. Mimo tego, że goście usadowieni są pleckami do pracowników, to lepsze to, bo osoba odwiedzająca nie jest rozproszona, a i sami pracownicy mogą skupić się na swojej robocie.

5. Model konferencyjny

PARTYJKA W POKERA? Popularny prostokąt, lub kwadrat. Istna biesiada, spęd rodzinny. Tylko choinki brakuje. Przyjdą święta, będzie i ona.

2 metry dystansu od twarzy do twarzy, od barku po bark kolejnej z osób i nie musi być aż tak źle. Jedno wielkie biurko w wielkim biurze.

Lepsze to niż rozsadzanie pracowników plecami po oślich kątach.

Podsumowanie

Firmy, których cała załoga skoncentrowana jest w jednym pomieszczeniu (z konieczności) mają swoje plusy i minusy. Przy korzystnym rozlokowaniu stanowisk komputerowych możliwe jest wytworzenie ciepełka, atmosfery rodzinnej, w której można czuć się częścią ekipy, być u siebie, a więc i redukować stres związany z pracą. Taka firma może być klarowna. Załoga jest bliżej szefa, więc ma mniejsze szanse na pogrywanie sobie. Załoganci znają też więcej zamiarów i planów szefa, gdyż słyszą np. jego rozmowy telefoniczne. Nie muszę też oczekiwać aż on sam, lub jego posłannik wparują z sąsiedniego pokoju, by obwieścić im co ich czeka.

W firmie 1 pokojowej może się też wytwarzać kociołek chaosu, dużo rozmów telefonicznych, bieganina, gadanina, potrafią rozpraszać, męczyć i wycieńczać.

Z jakimi Wy modelami mieliście styczność? W jakim pracowało Wam się najlepiej? W jaki sposób byście rozstawili stanowiska komputerowe w Waszych firmach?

About the author