Jakiś przyjemny dreszczyk towarzyszy ludziom, kiedy wiedzą, że robią coś czego nie powinni robić. A jak jeszcze coś na tym zyskują albo oszczędzają to aż od tej namiętności kipi.
1. Namiętne kserowanie i drukowanie wierszy miłosnych, notatek i wszystkiego co podleci, bo się za to nie płaci.
2. Namiętne załatwianie spraw prywatnych z użyciem firmowych telefonów, bo idzie zaoszczędzić.
3. Namiętne przygotowywanie się do egzaminów, jeśli ktoś się jeszcze uczy. Dzięki temu po pracy jest więcej czasu dla siebie.
4. Namiętne wyjadanie i wypijanie wspólnych zapasów spożywczych, bo można się zapędzić. Wiadomo. Stres trzeba zagryźć.
5. Namiętne dyskusje. Jeśli nie ma z kim plotkować w realu to zawsze zostaje GG, Twitter i Facebook w tle. Najsprytniejsi potrafią połączyć rozmowy z pracownikami siedzącymi obok z rozmowami na czatach, komunikatorach itd. I (jak to się mówi) zaspokojenie ciekawości znajomych i dopieszczenie znajomych można odfajkować. A po robocie? Do samotni.
6. Namiętne „giercowanie„, żeby po pracy mieć czas na uprawianie innego rodzaju zajęć relaksujących.
7. Namiętne nadużycia związane z przeciąganiem otrzymanej szansy na wymknięcie się z firmy w celu załatwienia spraw własnych, bo nie chce się wracać. Pragnienie pójścia na wagary to zwyczaj prastary.
8. Namiętne zawieszanie się w sferze marzeń, bo wszędzie dobrze gdzie nas nie ma.
9. Namiętne oddawanie się lekturom. Podobno Polacy nie czytają. Czytają. Być może słupki statystyczne wyciągnięto ze sfery czasu prywatnego a nie ze sfery czasu pracy. Stąd chybione wnioski.
10. Namiętne robienie wszystkiego (nawet tego za czym się nie przepada), żeby tylko nie musieć robić tego co konieczne.