Szefowie z piekła rodem

O wycisku i emocjonalnym wyzysku z naciąganym luzem i w wielkim skrócie. Sorry, nie dałem sobie rady z mówieniem o tym w sposób poważny i dosłowny.

Wiesz już o tym jaki powinien być szef. Teraz o tym jaki być nie powinien.

Szef reprezentujący adhd stajl

Nikt nie chce go znać prywatnie, bo to strach.  Taka znajomość może się skończyć dachowaniem, pobudką na wierzchołku góry z batonem Mars w twarzy itd.

Co więcej, próby dotrzymania mu energetycznego kroku kończą się upokorzeniem i totalnym wyczerpaniem. A on nakazuje za sobą gonić.

To jeszcze nie wszystko. Rozmowy z tego rodzaju szefem nie mają sensu, bo nie mają kontynuacji. Strach wracać do wczorajszej dyskusji, bo wczoraj, to było w średniowieczu.

Przestępowanie progu firmy po chorobowym albo po urlopie to olbrzymie obciążenie. Bo to, jak powrót (skok) w rok 2050.

Szef „do rany przyłóż”

Potworny typ i świetny manipulator. Wyławia ludzi kruchych, uległych. Żeruje na tych, którzy znaleźli się w ciężkiej sytuacji życiowej, potrzebują jakiejkolwiek pracy i są gotowi zgodzić się na prawie wszystko, aby zarobić parę złotych. Płaci im śmieszne pieniądze, o jakichkolwiek umowach nie ma tu mowy.

Filozofia jego działalności zainspirowana jest literaturą łagrową.

Szef od samych wysokich priorytetów

Na Wiejską go, bo dla niego wszystko jest najważniejsze.

Konieczność zajmowania się wieloma rzeczami naraz niesie z sobą same sytuacje konfliktowe, bo zawsze znajdzie się coś, co zdaniem szefa powinno znajdować się w znacznie bardziej zaawansowanym stadium rozwoju. Czyż nie?

Najmniejszego znaczenia nie ma to, że inne zadania znacząco posunęły się naprzód. Tu nie ma czegoś kosztem czegoś.

Szef Pikuś Dog

Kłamstwo na kłamstwie. Jego słowa nie mają znaczenia. Snuje obietnice bez pokrycia. Bazuje na początkujących freelancerach, obiecuje im masę zleceń, dobre zarobki i zatrudnienie.

Nigdy tego nie robi, żeby mieć więcej pieniędzy dla siebie.

Taki ćwierć szef potrafi wymagać większego zaangażowania i szacunku niż szefów dwóch.

Zaciera rączki trafiając na osoby, które wolą robić to co lubią za niewielkie pieniądze niż zajmować się byle czym za normalną wypłatę.

Sami szefowie

Koalicjanci. Każdy ma swoja wizję rozwoju firmy, każdy jest szefem Miedwiediewa. Pracownik spełnia tutaj rolę piłeczki do ping-ponga.

Szef od oczka w głowie

Ma faworyta, na którym opiera się jego wiara w ludzkość. To jego ostatnia nadzieja. Wszędzie i wszystkim wychwala go pod niebiosa. On jest mu wzorem.

Reszta pracowników to nieroby i nieudacznicy. Oni mają przechlapane, ale przechlapane ma też faworyt względem, którego pracodawca ma zaniżony próg tolerancji na błędy i potknięcia. One są nie do pomyślenia. Co więcej, od najlepszego pracownika wciąż wymaga więcej i więcej, zapominając o tym, że każdy gwint można przekręcić.

Szef od pasowania

Kiedy pali mu się grunt pod stopami, kiedy czegoś mu trzeba wręcza trofea, złote medale, daje berło, koronę i sadza na tronie. Jak dostanie to czego chce, to zapomina o sprawie i odbiera wszystkie atrybuty i gadżety.

I tak wkoło. Na co dzień pogardza pracownikami, zwymyśla im od najgorszych, obmawia za plecami. Jak nadchodzi gorący okres zmienia swoje nastawienie i przesładza.

Jak się go poprosi o to, żeby się określił, emocjonalnie wypośrodkował zamiast tak rozstrzeliwać, to na jego gębie pojawi się specyficzny uśmiech, a z jego ust padają słowa zatroskania „robię tak, żeby ci woda sodowa nie uderzyła do głowy”.

Szef serwujący dokładki

Dobrze wie, że jesteś zajęty, dobrze zna zakres twoich obowiązków. A wciąż coś wymyśla, wciąż wymaga czegoś ponad.

Np. dobrze wie, że pracujesz nad stroną i składasz katalog, ale przyjdzie polecić ci dodanie firmowej strony www do 200 katalogów stron do jutra, z unikalnymi opisami, które trzeba stworzyć.

Co gorsza on nigdy nie jest zadowolony, nawet jak człowiek jego cz

About the author