SleeveFace i jesteś bożyszczem

SleeveFace to bardzo ciekawa forma wyrazu za sprawą, której każdy z nas choć przez chwilę może stać się jedną z brylujących (nie tylko) przed laty gwiazd. Możliwość wzięcia udziału w tak fajnej zabawie bez wątpienia zawdzięcza się formatowi okładek płyt winylowych, na których płaszczyźnie bez problemu mieszczą się naturalnej wielkości główki artystów.

W galeriach SleeveFace’u dominują rzecz jasna zdjęcia, które pozwalają nam odpowiedzieć sobie na pytanie typu „jak to jest wyglądać jak Krzysztof Krawczyk?”, a precyzyjne efekty jakie uzyskują ludzie, bawiący się SleeveFace Artem są niezwykle zabawne i zadziwiające.

Wbrew pozorom SleeveFace Art nie jest banalnym sposobem na nudę. Znalezienie tej jednej jedynej płyty, do której uda nam się wstrzelić z fryzurą, posturą i strojem, przypomina żmudną robotę z poszukiwaniem sampli muzycznych na kultowym czarnym wosku. Samo fotografowanie naszych efektów, również może sprawiać problemy, bo być może potrzeba będzie charakterystycznego tła, a już na pewno zadbać będzie trzeba o to, aby pstryknięciom nie towarzyszyły odblaski.

Czy SleeveFace Art to szansa wyłącznie na to, by z pyska wyglądać jak idol sprzed laty? Nie! Udowadniają to liczne przykłady. Dopasowaniu ulegają rozmaite części ciała. Są także wyjątki od reguły i do zabawy w „przykładańca” wykorzystuje się covery gazet, czy nawet płyt cd. Zależy co i jak komu leży.

Zapraszamy do galerii grupy bawiącej się SleeveFacem: http://www.flickr.com/groups/sleeveface/pool/, w której znajduje się cała masa perfekcyjnie wykonanych „prac kamuflujących”.

A jak tam jest z Wami? Bawicie się w fotograficzne sesje tego typu?

About the author