Kiedy klient mówi „Wow”?

No właśnie…W poniżej zaprezentowanym tekście, który napisało życie, za sprawą 6 punktów, pragniemy podzielić się naszymi spostrzeżeniami na temat tego, jak my, śmiertelnicy branży wymagającej kreatywnego myślenia postrzegani jesteśmy przez klientów i w jaki sposób możemy im…”dogodzić”…

1. On/Ona/Oni projektowali dla…wielkich, powszechnie znanych firm, dużych korporacji

Zdecydowanie najlepszy arsenał jaki można sobie wymarzyć we własnym portfolio. Warto dodać, że mało istotny z punktu widzenia klienta jest tu nieziemski efekt finalny. Klient potrafi tak się zachłysnąć znanymi mu markami, dla których dany freelancer, czy firma mieli przyjemność pracować, że przysłania mu to umiejętność dokonania rzeczowej oceny jakości wykonywanych usług.

Rzecz jasna wszystko inaczej wygląda, jeśli na realizację zerknie inny projektant pracujący na własny rachunek, czy zatrudniony przez agencję. Często przecież bywa tak, że zacni klienci, pozyskani zostają dzięki sprawnie funkcjonującemu działowi pozyskiwania klientów, czy też są wynikiem znajomości organów decyzyjnych we wspomnianych prestiżowych, międzynarodowych firmach.

2. Wynegocjowane uczucie ogarniającej taniości

Kolejny aspekt działający na wyobraźnię klienta. Objawia się samozadowoleniem zleceniodawcy, oraz jego przekonaniem o własnych zdolnościach targowych.

3. Gratisy i bonusy

Czyli coś, na co łapie się niemal każdy konsument, zwykły zjadacz chleba powszedniego. Klient oczekuje wyróżnienia, więc najlepiej, jeśli poza obietnicą czegoś za darmo, pozwolić mu jeszcze na zaoszczędzenie kilkuset złotych na czymś, co było wliczone w cenę realizacji zadania. Np., jeśli przedmiotem umowy jest wykonanie logo, strony internetowej, wizytówek, papieru firmowego i wyceniliśmy to na określoną, zaakceptowaną przez klienta kwotę, będzie on w siódmym niebie, jeśli okaże się, że udało mu się zaoszczędzić, bo jednak logo dostanie od nas gratis.

4. Klient – tytan pracy

Przychodzi do nas, żebyśmy zrealizowali jego pozornie sztywne, wyimaginowane wizje. Projektanci mają zgadywać, dociekać, eksperymentować. Klient najpewniej w tym przypadku, będzie całą koncepcję „roziwaniał”, straci ona na spójności i sensie. W efekcie otrzymamy tragiczny projekt, z którego będzie zadowolony sam tytan pracy, i Ci którzy poklepują go po plecach.

W najlepszym przypadku, w wyniku naszego, wielkiego zachodu otrzymamy znośne dzieło. Szybko okaże się jednak, że to nie my, lecz klient laik musiał nas prowadzić za rączkę, instruować, „bo takie z nas gapy”.

5. Gdy tłumy ludzi nie mogą wyjść z podziwu

Szerokie grono, powszechny, popowy wręcz poklask, to piękna siła nośna. Robiąca piorunujące wrażenie na poplecznikach, a co ważniejsze wszechobecnych krytykantach realizacja, przecudnie łechta ego klienta i zwiększa prawdopodobieństwo pozyskania kolejnych zleceniodawców, którzy też chcą być wznoszeni pod niebiosa, też chcą być zagłaskani, najlepsi, bądź nie mają zamiaru odstawać od reszty. Bez względu na to jakimi przesłankami się kierują, bez względu na to, czy zadzwonią po nasze usługi nabuzowani zazdrością, nienawiścią, czy może podziwem, my mamy zajęcie.

Ważne jest to jak na projekt np. www patrzy klient? Co się dla niego liczy? Na co uwagę zwraca większość? Dla większości odbiorców liczą się aspekty wizualne, grafika, kolorystyka, nieszczęsna animacja, czyli szata, garnitur i git gadżeciki.

6. Nasz twór (dla klienta koszt) szybko się zwraca i…hurra, zarabia!!!

Bądźmy szczerzy. Jeśli internet nie jest głównym, podstawowym miejscem, w którym klient robi interesy, nasze usługi umiejscowią się na szarym koniuszku pośpiesznie czynionych inwestycji. Firma ma zarabiać. Więc najważniejsza jest sprzedaż produktów i usług, generowanie przychodów, sprawy bieżące i towarzyszące temu obowiązki, koszty charakterystyczne dla konkretnego typu działalności, inwestowanie w zapewniające zwielokrotnienie wpływów urządzenia, maszyny, pozwalające podnieść jakość oferowanych produktów i usług, czy też poszerzyć zakres działalności firmy.

Jeśli już uda nam się skutecznie wstrzelić w kalendarz chwilowego pracodawcy, ukończyć dzieło w terminie, otrzymać godziwą zapłatę, na czas i jeszcze cudem gdzieś wydzieli się poparte faktami odczucie, że np. dzięki zaprojektowanej stronie internetowej nasz klient, ma nowych klientów gwarantujących mu zbyt…to wszyscy będą mieli pyski roześmiane.

Podsumowanie

Powyższy tekst powstał na bazie odczuć i praktyk, towarzyszących kontaktom z klientami. Nakreślony został głównie po to, by zwrócić uwagę na to, jakimi kategoriami myślą potencjalni klienci.

About the author