Jaka praca to fajna robota?

Mój kolega ma pracę, którą mogę nazwać fajną robotą, bo dla mnie (aktualnie) fajna robota, to robota 2 w 1. Można powiedzieć, że chodzi tu o 2 razy więcej kasy. A chodzi  (jakkolwiek dziwnie by to nie zabrzmiało) o 2 x więcej czasu, o podwójne zagospodarowanie etatowej przestrzeni.

O podkradaniu minut

Nie łudźmy się, każdy kto ma ku temu sposobność to podkrada cenne minuty z wysiadywania w pracy na sprawy własne, naukę do egzaminów itp. Lepsze to niż próżność. Nie jest to moralnie dobre, no chyba, że ma się dobry układ z szefem, że boss wie, że nie zaniedbamy jego interesów i za tą o nie dbałość nie zdechniemy z nudy i stresu (bo branie kasy za bezczynność stresuje). W każdym razie znajomy jest z tych co łączy zadania i jego pracodawca się go nie czepia.

Czym jest dla Was fajna praca?

Od dłuższego czasu rozmyślam o tym co uznają za fajną pracę. Dla jednych fajna praca to świetnie płatna praca. Inni myślą o szyldach, stanowiskach, władzy. Dla każdego połączenie tych dwóch rzeczy stanowi o robocie fajnej, chociaż są i tacy, którzy nie chcą rządzić, nie mają potrzeby się wozić i co może wydawać się dziwne… są szczęśliwi.

Dla osoby, którą kreatywność skutecznie przetrzymywała w roli zakładnika, nie będzie zadaniem prostym, przeskok w wykonywanie zadań rutynowych, w przekopywanie się przez dokumenty, przybijanie pieczątek itp. To normalne…

Sztuka kompromisu

Dlatego właśnie mój znajomy (farciarz) ma fajną pracę. Mój znajomy jest grafikiem freelancerem. A pracuje w sklepie z mało komu przydatną drożyzną. Ma ubezpieczenie, umowę, stałą pensję. Dzięki temu ma też komfort w przyjmowaniu i odrzucaniu zleceń graficznych. Osiągnął kompromis pomiędzy tym czym chce się zajmować, a tym że coś robić trzeba.

Normalnie, stanowisko na jakim pracuje, dwaj klienci (na krzyż) dziennie jakich obsługuje, cisza, spokój, samotność na stanowisku pracy wyjałowiłaby go doszczętnie. Kompletna nuda! Gdyby nie wiedział on co z sobą począć w tym czasie.

Gdyby, tak jak wszyscy zakładał ręce i wychodził na pogaduchy, czy papierosy też niewiele więcej by miał pożytku z pracy.

Plusy pracy w specyficznej pracy

On pożytkuje czas w pracy na pracę w pracy. Dzięki temu w ciągu jednego etatu wyrabia półtora, a czasem nawet dwa. Idzie mu świetnie gdyż ma stabilną pracę, stały dochód a więc i więcej luzu wkłada w pracę kreatywną.

Rzecz jasna, nie zaniedbuje pracy na etacie. Wręcz przeciwnie! Kreatywne zajęcia w trakcie etatu sprawiają, że nie chwyta go apatia, nuda, zniechęcenie, rozpacz, smutek, przygnębienie, nie jest też senny.

Wykazywanie się poprzez pracę w pracy pozytywnie przekłada się na jego kontakty z witającymi od święta klientami. Zwyczajnie, nie musi uprawiać sztucznych uśmiechów i uprzejmości. On jest wesoły, bo zarabia podwójnie, wykazuje się i jest szczęśliwy.

Gdyby podczas swojej pracy, której ma stosunkowo niedużo, poza tym, że codziennie musi odbębnić swoje 8 godzin, nie wykonywał własnych zleceń, rzecz jasna mógłby być nieszczęśliwy, bo jakby miał się niby wykazać?

Co więcej i jego luba oraz pociecha są bardziej zadowolone. Wszystkie swoje ssawki do komputera zaspokaja on podczas pracy zawodowej a po pracy jest tylko dla rodziny.

Brzmi pięknie prawda? Bo to jest prawda.

A jakie Wy macie doświadczenia w tej materii? Chadzacie na kompromisy pomiędzy tym co trzeba a tym czym chcecie się zajmować? Widzicie się w czymś innym niż to czym zajmujecie się obecnie? W czym takim? Wolicie zmienność zadań i wymienność pozycji, czy jesteście zwolennikami precyzyjnego podziału zadań?

About the author