Jak klienci szukają wykonawców?

Sposób poszukiwania wykonawcy wydaje się nie różnić od standardowych metod poszukiwania pracowników.

Przedsiębiorcy wyrażający zapotrzebowanie na nasze usługi postąpią prawdopodobnie tak:

1. Zapytają o polecenie kogoś pracowników, znajomych przedsiębiorców itd.

2. Zaczną baczniej przyglądać się szyldom na mieście i osobiście przestąpią progi odnalezionych firm.

3. Przejrzą ogłoszenia w prasie regionalnej i przyjrzą się modułom w Panoramie Firm.

4. Umieszczą ogłoszenie w prasie lokalnej.

Kto będzie szukał wykonawcy w ten sposób?

1. Klienci poważni i majętni.

2. Klienci, którym się spieszy.

3. Klienci przyzwyczajeni do kontaktu oko w oko.

Pokazuje to, że potencjalni klienci cenią sobie bliski, normalny kontakt ze zleceniobiorcą, oczekują namiarów zweryfikowanych, chcą oddać zlecenie osobom sprawdzonym, godnym zaufania, posiadającym siedziby które można odwiedzić, inwestującym w reklamę w znanych mediach (gazety regionalne, Panorama Firm).

Jak prawdopodobnie postąpią klienci szukający zleceniobiorców przez internet?

Jeśli przeciętni, rozpytujący i rozglądający się za wykonawcą klienci nie zdobędą interesujących ich namiarów z wykorzystaniem powyżej wymienionych dróg i przeniosą swoją uwagę do internetu prawdopodobnie postąpią w ten sposób:

1. Przejrzą dobrze wypromowane i znane katalogi firm w internecie.

I nie chodzi tutaj o katalogi stron, tylko o katalogi biznesowe, za pojawienie się, w których należy zapłacić dość słony abonament. W oczach klienta firmy, które wykupiły abonament są wiarygodne. Przecież ktoś niepoważny nie wyrzuci pieniędzy na ten rodzaj promocji. Ten rodzaj wpisów jest więc kolejnym weryfikatorem wiarygodności.

Poza tym, przedsiębiorcy biorą udział w szkoleniach dotyczących funkcjonowania firm w internecie. Bazują na otrzymanych materiałach szkoleniowych i będą szukać wykonawców na ich podstawie. Raczej nie ma tam mowy o pozyskiwaniu zleceniobiorców za pośrednictwem ściany na Facebooku, Twittera itd. Nie ma tam też mowy o tym by przeglądać setki katalogów seo.

Więc, odszukają w sieci znany im adres – katalog firm np. PF i za jego pośrednictwem pofatygują się na stronę www firmy z regionu.

2. Klikną w odnośniki w stopkach firm konkurentów, lub linki w stopkach na stronach www jakie odwiedzają i które im się wizualnie podobają.

3. Być może targną się na umieszczenie ogłoszeń na znanym im portalu.

4. Zawężą wyniki wyszukiwania Google do firm, które działają w ich województwie.

5. Jeśli trafią na serwis ze zleceniami i nie wiedzieli o istnieniu takich serwisów wcześniej, bądź nie mają w swoim otoczeniu osób, które z takich serwisów skorzystały i były zadowolone ze zleceniobiorców wyłonionych tą drogą, to do tego rodzaju dobrodziejstwa podejdą z dystansem. Poza tym mogą nawet nie potrafić odpowiednio określić wymagań odnośnie projektu. Pewnie podarują sobie.

6. Jeśli klienci trafi na blogi branżowe to raczej będą dla nich niezrozumiałe. To że klienci zainteresowani są zleceniem prac to nie to samo co zainteresowanie designem.

7. Jeśli natrafią na profile w artystycznych galeriach społecznościowych…

Wątpliwe jest to, aby biznesmeni znaleźli czas i chęci na porównywanie tysięcy ofert, przeglądanie setek galerii prac, wertowanie blogów branżowych, kształtowanie gustu, zbieranie opinii oraz informacji na temat naszej branży.

Społecznościowe galerie prac, blogi branżowe i inspiracyjne są więc w pierwszej kolejności źródłami inspiracji dla osób stanowiących grupę zainteresowania designem.

Możemy mieć jedynie pewność, że osoby zorientowane wokoło działalności artystycznych na nie zerkną i poświęcą na to dłuższą chwilę, po czym zgłoszą zamówienie u osób ich zdaniem utalentowanych.

Kto będzie szukał wykonawcy przez internet?

1. Osoby młodsze, obeznane w internecie.

2. Osoby z mniejszym kapitałem.

3. Klienci z wyższej półki w imieniu których ktoś poszukuje wykonawcy.

4. Agencje reklamowe, ludzie z branży.

Pokazuje to, że warto ugruntować swoją pozycję lokalnie. W mieście, województwie i zasilać ją o globalne pozyskiwanie zleceń. Poleganie na internecie to zawsze tylko wirtualne poleganie.

About the author