Inspirująca lista postanowień

Moja lista postanowień jest dłuższa od polskich autostrad. Postanowiłem, że podzielę się jej fragmentem. Może kogoś zainspiruje. Może ktoś z Was będzie skłonny podzielić się swoimi postanowieniami i zmotywuje mnie. Lecimy.

Postanowiłem, że Nowy Rok będzie dla mnie rokiem powrotu do korzeni. Chcę zderzyć sobie siebie z lat ostatnich z sobą z lat najlepszych i zobaczyć co mi z tego wyjdzie. Gdzie jest najwięcej mnie, w czym dokładnie i co wartościowego pogubiłem po drodze? To moje zadanie domowe na 2011 rok.

Na mojej liście znajdują się rzeczy błahe i rzeczy ważne, rzeczy które śmiało mogę sobie darować i rzeczy, które są bardzo trudne, a wykonać je wypada. Listę tą okroiłem o postanowienia krążące wokoło zdrowia, postanowienia dotyczące sfery rozwoju duchowego i uczuć. Te sprawy i kilka innych zostawiam tylko dla siebie.

1. Pixel Art

Pewnie i tak spróbuję takie coś skrzyżować z czymś jeszcze.

Dlaczego akurat Pixel Art? Odpowiedź jest banalnie prosta. Tylko to nie kojarzy mi się z zarabianiem. Ma to być projekt dla mnie. Projekt, któremu będzie towarzyszyć stan zrelaksowania. Cegiełka po cegiełce, powoli, powoli.

2. SketchUp i Blender 3d

Stabilnej wersji Blendera oczekuję z niecierpliwością.

Tego pierwszego programu nie dotykałem jeszcze nigdy. Blenderowi od dłuższego czasu wnikliwie się przyglądam, obserwuję co też ludzie przy użyciu tego softu tworzą, zbieram przydatne materiały szkoleniowe. Blender to właściwie jeden jedyny darmowy program (kombajn), którego obsługi mam zamiar się nauczyć, z naciskiem na sprecyzowane obszary.

3. Ubuntu

A czy ty masz już swój egzemplarz krążka z Ubuntu?

Życie jest dziwne. Wieki temu zainstalowałem Linuxa w szkole i tyle go widziałem. Potem przyszedł etap, w którym Szuman publikował artykuły o Ubuntu i troszkę zaraził mnie tym systemem. Nie dokonałem jednak instalacji. Był to okres, w którym miałem sporo zawirowań życiowych, dużo roboty i nauki. Rozmyśliłem się i o Ubuntu definitywnie zapomniałem.

Minęło parę lat. Zrobiłem sobie detoks od internetu. Ponownie zagościłem w sieci i całkiem spontanicznie pobrałem i zainstalowałem Ubuntu. Wcale tego nie planowałem, tak wyszło. No i się zauroczyłem. Szybko zauważyłem, że jest nowsza wersja, zamówiłem płytę (bo chciałem, żeby ktoś mi coś przysłał), płyta dotarła i jest fajnie.

Mam zamiar troszkę głębiej wejść w świat Ubuntu, zobaczyć jaki soft jest pod niego dostępny, nawet może jakieś gierki sobie sprawdzę. A co?

4. Nowy serwis

 

Nie jest to rzecz zobowiązująca i nie wiem, czy ostatecznie się na to zdecyduję. Będzie to raczej mała rzecz, bo żeby zrobić to co chcę potrzebowałbym grubej forsy. Nie ukrywam też, że zwyczajnie nie pociągnę sam większego projektu, bo musiałbym się stać piszącym etatowcem.

Potrzebuję miejsca, w którym będę mógł bawić się słowem, miejsca gdzie będzie można używać ostrzejszego języka i mówić o kompletnie innych rzeczach.

Ten akurat punkt nie budzi mojego niepokoju, bo zawsze mogę się przyłączyć do istniejących już stron, inicjatyw.

5. Joomla

 

Blisko rok czasu nie miałem styczności z tym systemem i powoli do niego wracam. Może nie na tyle jak kiedyś, kiedy z centrali extensions.joomla.org ściągałem wszystko co się pojawiło, po czym testowałem, ale bardziej z głową, konkretnie, z naciskiem na Joomla + K2. I dodatki społecznościowe też muszę posprawdzać, bo one zaczęły się pojawiać w momencie, kiedy moja styczność z plikownią ograniczyła się do sprawdzania RSS. Na CMS Joomla powstała pierwsza moja strona niezależna, bardzo dla mnie istotna.

6. Fotografia analogowa

Mój aparat też tak rozkręciłem. Ciekawe czy autorowi zdjęć udało się go złożyć, bo mi nie;)

Przypomniałem sobie, że jestem w posiadaniu obiektywów. Brakuje mi tylko jakiegoś sprawnego body aparatu, który będzie mi zbliżony rocznikiem.

Powrót do fotografowania jest podstępem podszyty. Aparat ma za zadanie zacząć mnie ciągać na powietrze. Chcę się także odrodzić w odkrywaniu i dostrzeganiu chwili. Chcę też być bliżej natury.

A jak to nie pomoże, to będzie trzeba czworonoga sobie sprawić.

7. Kurs, szkolenie

Gdyby kogoś to interesowało, to ja jestem ten gangsta z pierwszej ławki.

Chciałbym przebrnąć przez jakiś kurs, żeby podziałać w grupie, w oparciu o usystematyzowany plan zdobywania wiadomości. Szukam czegoś konkretnego od dłuższego czasu i jest dość biednie. Trzeba by się udać na dłużej do Warszawy. I realizacja tego planu staje się kosztowna.

Jeśli nie znajdę odpowiedniego kursu fachowego, to zdecyduję się na jakiś unijny, pogłębiający wiedzę biznesową, albo odświeżający wiedzę z dziedziny ekonomii. Zobaczymy.

Na chwilę obecną mam zaklepane kilka krótkich szkoleń, przez które przebrnę w lutym.

8. Społeczność

Społeczność mamy żywiołową. Możemy budować.

Siedzę w tym panelu admina niecały rok i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że polska społeczność mnie zachwyciła. Nie spotkałem się nigdy wcześniej z taką otwartością, zajawką, zapałem, przejęciem i przenikliwością. Obserwuję to co piszecie na Warstwach, wnikliwie obserwuję też polskie blogi tematyczne. Fajnie, że panuje taka otwartość, wymiana zdań, że blogi ze sobą korespondują, uzupełniają się. To jest świetne. Wypada to pielęgnować i podsycać.

Pomysły na inicjatywy powstały w ubiegłym roku. Dojrzewają. Sam muszę je napocząć, żeby potem nie było, że coś ogłoszę i nic z tego nie będzie. Muszę dokładnie oszacować czas, zarezerwować sobie siły, muszę być gotów na ewentualność tego, że będę musiał zrobić wszystko sam, bo nie będzie chętnych. Słowem, nie chcę rzucać pustymi słowami. A tak na serio, bardzo wiele zależy od tego, jak poukładają się sprawy zawarte w punkcie 11, bo to pozwoli mi ocenić siły, zasięg itp.

9. Nagrania, muzyka

Muzyka dawała mi dużo więcej radości niż grafika. Zostawiłem ją. Pozostała zadra. Właściwie cały czas myślę o nagraniach. Jeśli los będzie mi sprzyjał i nawiążę parę kontaktów, to idealnie byłoby nagrywać na przełomie czerwca i lipca. Wtedy doba wydaje się być dłuższa i marzy mi się lądowanie w studio głębokimi wieczorami.

Generalnie chciałbym się skupić na pisaniu tekstów, próbach i nagrywaniu. Chciałbym, żeby podkłady, miks i master zrobił ktoś inny. Projekt ma być skromny, dla siebie, dla znajomych, darmowy, nawet nie wiem, czy zostanie wrzucony do sieci. Ma on służyć temu, żeby się oczyścić, zamknąć niedokończony etap, a może otworzyć nowy. Kto wie? Założenie mam takie, żeby był zrobiony z czystej zajawki, bez udziału forsy. Dlaczego? Dlatego, że jak w grę wchodzą koszty, to trzeba zadbać o zwroty, jak trzeba zadbać o zwroty, to zaczyna się kalkulacja typu, jak zrobić, żeby zarobić. A jak ja mam i o tym myśleć w ten sposób, to wolę się za to wcale nie zabierać.

Jeśli nie dogadam się z ludźmi to wszystko będę musiał zrobić sam. Wtedy plan przesunie się na okres jesienno-zimowy i pewnie nie zamknie się w tym roku.

10. Wypracowanie źródeł dochodu pasywnego

 

Od dawna o tym myślę, od dawna szacuję, ale niezwykle ciężko idzie mi pójścia w zaparte. Problem w tym, że wiele czynników do tego zniechęca. Ciężko jest uwierzyć w sukces w tej materii. Nie chcę zbytnio rozwijać tematu. Jeśli się uda to się patentami podzielę, teraz nie ma o czym mówić, bo nie chcę, żeby ktoś mnie zniechęcał. Po co mi to? Niektórzy traktują takie działania w charakterze odcinania kuponów, ja chcę mieć kasę na rozwój inicjatyw.

11. Przebranżowienie się

 

Proces, który trwa. Jest ciężko, nawet bardzo. W ubiegłym roku poległem. Dwa lata temu poległem. Cały problem polega na tym, że ciężko jest znaleźć zajęcie zawodowe, które nie wypije z człowieka energii i pozwoli na sprawną naukę w czasie wolnym. Ciężko jest udawać w dorosłym życiu, czasy szkolne, bawić się nauką, mieć umysł świeży i spokojny, tak aby coś podziałać na zupełnie nieznanym gruncie. W końcu też ile czasu dziennie można spędzać przed komputerem?

Jest to zadanie trudne, bo zależne od innych ludzi. Być może będzie wymagało tego, że będę musiał przez jakiś czas zajmować się zupełnie czymś innym. I słusznie. Widzę w tym dużo plusów takich jak: nowe doświadczenia, nowe kontakty. Być może będzie tak, że w nowym zajęciu dobrze się odnajdę i do zarabiania na grafice nie będę chciał już wracać. Wtedy zostawię ją dla siebie. A jeśli na etacie znów dopadnie mnie bunt, to też nie będzie źle. Zmotywuje mnie to bardzo do przykładności w materii przekwalifikowania.

12. Czytanie książek, słuchanie muzyki, oglądanie filmów

Dorzucicie coś na stos?

Nigdy nie było z tym u mnie źle. Kłopoty pojawiały się tylko wtedy, gdy nie pojawiało się nic interesującego a próby poszukiwań czegoś w ciemno nie były trafione. W tym roku się nie martwię. Mam listę, mam książki, mam bibliotekę.

Poza czytaniem książek, czytam także tygodniki i magazyny. Cieszę się, że w tym roku wyjdą też płyty, na które czekam. Gorzej z filmami. Mam nadzieje, że chociaż 3-4 ambitniejsze pozycje się w tym roku pokażą.

Nie pytajcie mnie o to co jeszcze, bo nie chcecie wiedzieć.

A co Wy zaplanowaliście sobie na ten rok? Może na tej liście są punkty, które są dla mnie i dla kogoś z Was wspólne?

About the author