Inspiracje: Gdzie się podziała sąsiedzka sztama?

„Sąsiedzi”, to bajeczka jaka bawiła mnie za czasów mojego dzieciństwa. Do dziś przed oczami mam ten obraz, tą charakterną „przybitkę” sztamy po bardziej lub mniej fachowym lecz wspólnym „wykonie”.

Czasy się zmieniły. Mało kto dzisiaj coś łata, ceruje, naprawia. Np. kto dziś drutuje sypiącą się parasolkę? Wsio idzie na kibel. Nowe zastępuje stare. Przykręcenie pstryczka się zleca, jak wstrzelenie kołka, przepchanie rurki. Jak ktoś ma na te cele fundusze, jak ma się dwie lewe do takiej papraniny. W przeciwnym razie kwiczy się, a wszystko kipi.

Dziś góruje „mieć”. Kto nie ma ten śmieć. Nie tak łatwo pójść w sąsiady, mordeczki nasze kochane. Nałożyć na łby po klasycznej łódce z gazet i sufit machnąć przy zgrzewce. Rozerwać się w czynie społecznym, z drabiny prowadzić dyskusje o życiu, czy też wspominać przypały z okresu dorastania.

Ta bajeczka to dziś tęsknota do czynów integrujących, co odeszły do lamusa.

Laleczki Pat i Mat to świetny team. Duet bawiący nietuzinkowością pomysłów, prowizorką, partactwem, czy fuszerką. Zwał to jak zwał. Ważne, że ręce palą im się do roboty. A etapy ich prac ogląda się z równie wielkim zapałem. Chłopacy serwują ubaw po pachy. Nic tylko boki zrywać.

Jeśli kogoś najdzie na wspomnienia, to być może podobnie jak ja zdecyduje się poczytać o kulisach Sąsiadów na Wikipedii, nie omieszka też zerknąć na ich stronę oficjalną, czy stronę fanów.

A ponad wszystko odgrzeje stare poczciwe odcinki serialu, których nie brakuje w zasobach serwisu YouTube.

About the author