Freelancer tańszy od firmy

Tak się w naszym kraju przyjęło, że słowo freelancer ma wywoływać w potencjalnym kliencie uczucie taniości, a za usprawiedliwienie firmowej drożyzny musi starczyć luksus w postaci wytłuszczonych: duże doświadczenie, wystawiamy faktury Vat.

Freelancer, firma i zbliżone ceny

1. Klienci z polecenia

Większość freelancerów przyznaje, że ma klientów z polecenia. Nie stają więc do konkursu ofert. Więc podstaw do wyceny projektu nie powinni oni szukać w serwisach ze zleceniami, gdzie firmy i samodzielni projektanci walczą o ogień. Bo tam można znaleźć odpowiedź na pytanie: W jaki sposób za niedługo pożegnać się z zawodem? (Jeśli nie przejdzie się na etat albo nie podniesie cen).

Jeśli kontaktujemy się z klientem, to można go dopytać, czy otrzymał oferty od firm, można zagadnąć o to, co mu zaproponowali i za ile. Ma to sens, bo nam dostarcza cennych informacji, jednocześnie może się okazać, że firma zaproponowała rozwiązanie przestarzałe, słabsze, zbyt drogie. Możemy to wykorzystać w rozmowie, tak by wskazać klientowi to, że nasza oferta jest lepsza, porównując ją z ofertą firmy.

Jeśli okaże się, że klient nie miał głowy do zbierania ofert, to należy zaproponować mu cenę możliwie wysoką zawierającą w pakiecie kwotę targową, należy też mieć twardą argumentację budującą przekonanie, że jesteśmy warci tych pieniędzy. Np. jeśli szkolimy się zagranicą, to należy wspomnieć, że mamy wiedzę z pierwszej ręki.

Jeśli z rozmowy wyniknie niewiele, jeśli klient stwierdzi, że sprawdzi ceny u konkurencji, pozbiera i porówna oferty, to jeśli jesteśmy w stanie targnąć się na mocne słowa, chcemy być zapamiętanymi, zależy nam na tym zleceniu, to można powiedzieć, że wykona się dane zlecenie za cenę 15% niższą od oferty z cennika firmy, czy wolnego strzelca na jaką potencjalny klient się zdecydował. Tylko ostrożnie należy zaznaczyć, że musi być to kwota rozsądna, musi też istnieć możliwość weryfikacji cennika.

2. Koszty

Freelancerów, którzy robią za półdarmo należy zapytać o to, skąd i jak wychodzą im te liczby. Czy prąd tanieje? Czy kwoty na rachunkach za internet są porównywalne z ceną za bułkę z serem? Co z emeryturą? Co z większymi projektami, które wymagają własnych nakładów finansowych? Co z funduszem awaryjnym? Co z projektami, które obarczone są ryzykiem nieotrzymania zapłaty, co też trzeba zabezpieczyć? Co z aktualizacjami oprogramowania, co z modernizacją, co z inwestycjami, dalszą nauką, przyszłością, podatkami?

Firma płaci czynsz, freelancer także. Firma płaci wypłaty, freelancer także się musi rozliczać, poza tym wykonuje szereg zadań nie związanych bezpośrednio z projektowaniem, a które to zadania w firmie wykonują pracownicy i są z tego tytułu wynagradzani. Freelancer robi to wszystko sam i nie wlicza tego w koszty pracy.

Firmy mogą korzystać z dotacji na rozwój, kredytów, leasingu. Otrzymują korzystne oferty od firm np. telekomunikacyjnych, zarezerwowane dla firm. Freelancer korzysta z ofert przeznaczonych dla konsumentów.

Powyżej wymienione koszty (i jeszcze ładnych kilka) musi uwzględniać, musi je z czegoś pokryć, żeby zagwarantować rozwój swojego biznesu. Bo o biznesie tutaj mowa, a nie o wolności. Mowa tu o wolnym biznesie, wolności biznesu, a nie o samej wolności od biurowych boksów.

Freelancer 30% a nie 3 razy tańszy

Bądźmy szczerzy. Czy to, że firma wystawi fakturę i pochwali się doświadczeniem wystarczy, by freelancer musiał krzyknąć za to samo zlecenie 3 razy taniej? Absurd. Wielu freelancerów oferuje usługi jakościowo lepsze i sami są sobie winni opinii osób do wynajęcia prawie za darmo, za kopa w dupę i 100 zł na odchodne.

Praca po kosztach ma niewiele wspólnego z myśleniem perspektywicznym, jeśli faktycznie zamierzamy rozkręcić interes.

Na świecie słowo freelancer funkcjonuje przed słowem biznes. W tłumaczeniu na nasze realia oczekuje się, że ze zbitki tych słów pozostanie tyle: freelancer.

Freelancer droższy od firmy w 5 minut

Jeśli ktoś otrzymał szansę i wytworzył się trend na projekty jego autorstwa, to bez kompleksów trzeba z tego korzystać i myśleć o przyszłości. Można być droższym od firmy i mieć pełne ręce roboty. I jeszcze otrzymać komfort w postaci odpowiedzi na pytanie typu: W jaki sposób inny pozyskują klientów marzeń? Ten kto będzie zbijał ceny aż do granicy absurdu nigdy nie pozna odpowiedzi na to i na wiele innych pytań.

Zerknijmy na muzyków. Jak sklecą demówkę to koncertują za zwroty i piwo. Jak nagrają płytę i ona sprzeda się świetnie, to mogą zawołać za koncert ok. 10 000 zł. Wykorzystywanie koniunktury nie musi polegać na zaniżaniu cen i zgarnianiu wszystkich zleceń. Może za to opierać się na komforcie przebierania w zleceniach, wybieraniu tych droższych, ciekawszych, stanowiących wyzwanie itp. Wtedy to klienci o nas walczą i są skłonni płacić.

Strach o to, że optymalne kwoty w naszych cennikach odstraszą wszystkich klientów pojawia się przeważnie wtedy, kiedy nie potrafimy się dobrze sprzedać, albo nasze usługi nie robią szału. Wpływają też na to wnioski z naszych obserwacji. Dwie z nich serwuję poniżej.

1. Niektórzy freelancerzy…

Krzykną za theme do WP 4-5 tys. zł. i nawet, jeśli zrobią tylko 2 rocznie, to jest to gra warta uwagi i pod względem finansowym i pod względem istniejącej możliwości dopieszczenia projektu, poświęcenia mu całej uwagi. Nawet jak będą je produkować 3-4 miesiące i przez resztę roku nie złapią innych zleceń to i tak ładnie ich bilans wygląda. Ktoś inny zarobi tyle samo harując jak wół, robiąc 200 logosów, po 50 zł od sztuki. Kto włoży więcej wysiłku w pracę? Porównując te grupy, tym pierwszym zostaje jeszcze sporo czasu na podwojenie rocznych zarobków. Ten drugi rozwija się od strony technicznej, ma pełne ręce roboty, ale jego moce przerobowe w skali roku są w całości zaangażowane w pracę.

2. Branża stwarza iluzje

I freelancer i właściciel firmy mogą mieć w swoim folio bardzo mało projektów i będą to wszystkie projekty jakie wykonali. Z pewnych względów opłaca im się widnieć z ofertami. Być może tą działalność posiłkują ze środków z innej działalności gospodarczej, być może żyją z etatów, a projektowanie to dla nich odskocznia, możliwość zarobienia dodatkowego grosza.

Jedno jest pewne. Jeśli nie powiemy klientom z pewnością siebie ile liczymy za wykonanie zlecenia to znajdą się tacy, dla których i to 50 złotych będzie ceną zbyt wygórowaną, a nasze zakłopotanie, brak pewności siebie, otwierającą się furtką targową, prowadzącą do tego byśmy jeszcze zeszli z ceny.

About the author