Czy strony warezowe to samo zło?

Znajduję co najmniej cztery dowody na to, że serwisy warezowe mogą być pożyteczne i to w granicach przyzwoitości. Wszystko zależy tu od świadomości, dojrzałości i granic moralnych samych użytkowników. Można być dumnym użytkownikiem takich serwisów i nie narażać nikogo na straty i szkody.

I. Kilka słów o piractwie

1. Świadomość i rozeznanie

Piractwo, nielegalne pobieranie plików to zło. Trzeba mieć tego świadomość. Tej za to może zabraknąć przez nieuwagę, z winy samych autorów stron z nielegalnymi plikami, które coraz częściej udają w pełni legalne i niegroźne twory.

Prosty przykład:

Czy użytkownik klikający w tytuł „Motyw Free Premium WordPress Theme” musi podejrzewać, że ściąga nielegalny plik, produkt premium? Czy musi on znać na pamięć całe banki płatnych zasobów, portfolio każdego klubu oferującego sprzedaż motywów? Staje się złodziejem przez roztargnienie, niewiedzę, chociaż ma prawo sądzić, że pobiera i używa darmowego tworu.

2. Kradzenie darmowego

Dla równowagi nie można nie wspomnieć o sytuacjach jakie wciąż mają miejsce, a polegają one na przerabianiu i sprzedaży programów, cmsów, szablonów dostępnych za darmo.

Dopadło to m.in. twórców Blendera 3d, który jest przerabiany i udostępniany odpłatnie. Czy takie postępowanie nie jest świństwem?

Co więcej nawet gazety po dziś dzień dołączają do swoich tytułów płyty z setkami darmowych plików, a za tą płytę musimy przecież zapłacić. Są osoby, czytelnicy, u których budzi to niesmak.

II. Sytuacje, w których piractwo jest pożyteczne

 

1. Promocja dla płatnych niszowych produktów

W sieci istnieje wiele świetnych, płatnych, drobnych plików i rozwiązań, których autorzy są daleko w wynikach wyszukiwania, nie mają pieniędzy na czynienie zabiegów promocyjnych, nie mają na nie pomysłu, być może nawet nie wierzą w sukces swoich poczynań.

Serwisy warezowe są serwisami bardzo popularnymi. Potrafią się przysłużyć, w szczególności tym rozwiązaniom, które stanowią śmiałe alternatywy, udogodnienia, będą wykorzystywane w pracy, w procesie pracy. Część użytkowników serwisów warezowych, tych stałych i tych przypadkowych zainteresuje się ofertą firmy/autora i z przyjemnością za błyskotliwe rozwiązania zapłaci. Bo o takich przypadkach tu mowa.

2. Promocja darmowych zasobów

Użytkownicy udostępniający pliki to fachowi i nałogowi poszukiwacze. Serwisy warezowe umieszczają na swoich łamach informacje również o rozwiązaniach udostępnianych na otwartej licencji. Są to materiały nieznane, więc nie budzą zainteresowania autorów stron i blogów. Dla strony warezowej plik to plik, żyje z linkowania do plików, a jej użytkownicy nie znoszą przestojów.

Linkowanie do darmowych rozwiązań, o których prawie nikt nie słyszał, przewinięcie się przez stronę główną serwisu odwiedzanego przez miliony użytkowników potrafi się takim plikom przysłużyć.

Można się zdziwić temu jakie rzeczy, skrypty istnieją i o ilu rzeczach człowiek nie miał pojęcia.

3. Możliwość przetestowania rozwiązań przed wcześniejszym zakupem

Potencjalny nabywca plików nie pomaca, a te potrafią kosztować słono. Nabywca ma więc dylematy podobnie jak autorzy specyficznych rozwiązań, np. takich, dla których nie można przygotować demo.

Zakładając, że ktoś jest uczciwy, nosi się z zamiarem zakupu pewnego rozwiązania, ale musi się upewnić, stąd najpierw pobiera plik nielegalny, a potem klika przycisk „kup” na stronie autorów. Nikomu krzywda się tutaj nie dzieje.

4. Miejsca, w których można zebrać wiele cennych informacji

Czego domagają się użytkownicy? Co wpada w warezowe tryby najczęściej i ma często aktualizowane linki?

Np. producenci skórek do Joomli często trzymają w tajemnicy wiedzę o tym jakie motywy z oferty sprzedają się najlepiej. Można przypuszczać, że to te, które wkręciły się w tryby serwisów warezowych, bo w końcu rozwiązanie musiało zostać kupione wystarczającą ilość razy, by znalazł się szaleniec, który zdecyduje się owe twory nielegalnie udostępnić.

Przykład 2. Zdjęcia. Jakie stocki zdjęć mają wzięcie? Oczywiście ludzie, w różnych okolicznościach i grupach wiekowych? Dlaczego? Może dlatego, że w bazach darmowych zdjęć ciężko znaleźć wysokiej jakości zdjęcia tego typu.

Jak widać, nie trzeba czynić zła, można prowadzić obserwacje, w jakiś sposób badać rynek, uzyskiwać informacje o tym co jest popularne, co się sprawdza, podoba.

Użytkownicy serwisów warezowych, tryby tych serwisów, to bardzo pokaźna próba mogąca posłużyć za miernik zapotrzebowania na wirtualne dobra.

III. Kto ma najgorzej i jak to bywało

Najgorzej po tyłkach dostają wytwórcy dóbr wirtualnie konsumpcyjnych. Producenci gier, wytwórnie płytowe, wydawnictwa, cała branża filmowa, branża sprzedająca materiały szkoleniowe. Są to rzeczy, które nie podlegają przetwarzaniu, dalszemu wykorzystywaniu i mało, który użytkownik, który pobrał nielegalne pliki nie zapomni o ich późniejszym zakupie, gdyż na przyszłość nie są już one przydatne.

Dużo lepiej mogą się czuć producenci oprogramowania. Tu moralność, stres towarzyszący konsumentom prędzej, czy później skłoni ich do bycia legalnymi, jeśli tylko będą posiadać ku temu finansową zdolność. Warto w to wierzyć, bo czasy, w których kwoty jakie trzeba było wygospodarować na bycie legalnym, przestają się wydawać cenami z kosmosu.

Czasy się zmieniają, firmy wychodzą użytkownikom naprzeciw, przygotowują różnego typu oferty. Kończy się era, w której trzeba było ukraść, żeby wiedzieć co to Windows, Photoshop, Corel, czy Office.

Pewnie wielu użytkowników pamięta jeszcze czasy szkolne, w których tylko najmożniejsi mieli w swoich gospodarstwach domowych połączenie z internetem, a wykładowcy w szkole zadawali do domu ćwiczenia do wykonania w Photoshopie i Corelu, i nic ich nie obchodził fakt,  że na zdobycie wersji trial trzeba tygodnia czasu. I były cyrki, szukało się książek, gazet, do których mogła być dołączona wersja demo i najczęściej lądowało się na zajęciach bez odrobionego zadania domowego, i ludzie się tylko modlili, by godzina sądu miała miejsce na trzeciej, czwartej lekcji, tak by przekopać komputery, w poszukiwaniu plików wykonanych przez poprzednią grupę i je przerobić. Fuck off.

Równy dostęp do wiedzy. Brzmi to pięknie. Początki szału na internet. Były trudne. W pamięci mam jednego użytkownika, który umieszczał pliki w postaci wideo szkoleń, wielkie jak na tamte czasy i możliwość łącz. Stanowił znak zapytania. Skąd je miał? Skąd miał świetne łącze, bo pobranie takich plików graniczyło z cudem. Pamiętam dzień, w którym zakomunikował, że dostał pracę na zachodzie. Jak widać wiedzę wykorzystywał. I wypłynął na tym, że sobie radził.

About the author