Co sprawia, że internet to ściek?

ŚciekNet. Co sprawia, że internet to ściek? Oto moje osobiste wynurzenia w tym temacie. Funkcjonują one jako rzep uczepiony do ogona plusów płynących z posiadania internetu.

1. Mnożenie stron i blogów zamiast łączenia sił

Ze stronami jest po części jak z dziećmi, w takim sensie, że każdy kto prowadzi własną stronę internetową, traktuje ją osobiście, jak własne dziecko. Ze stronami współtworzonymi jest za to jak z małżeństwem. Co będzie, jeśli się rozpadnie i będzie się trzeba dzielić dorobkiem?

Powyższe powody wyrażające chęć niezależności są zrozumiałe. Nie sposób jednak zaprzeczyć temu, że zespół redakcyjny, to mniej indywidualnych obowiązków, większa konkurencja i zajawka płynąca z prowadzenia strony. Więcej czasu na skupienie się na rzeczach istotnych i wnikliwiej przygotowywane materiały. Więcej czasu na promocję strony, mniej pozostawionych bez odpowiedzi maili. Szersze pole widzenia w odniesieniu do tematyki jaką zajmuje się dany tytuł. Zwielokrotniona ilość pomysłów i publikacji. Przykładów można tu mnożyć.

Czy nie jest tak, że widziałeś/widziałaś masę świetnie zapowiadających się stron? Każdy z nas takie miał w zakładkach RSS. Po pewnym czasie znikały z sieci, a jeszcze długo potem nie byliśmy w stanie znaleźć godziwego zastępstwa dla tego tytułu. Jasne! Te tytuły mogły się ulotnić z różnych względów (brak czasu autora na dalsze prowadzenie strony, nierentowność, słaba oglądalność, rosnące koszty, konieczność ciągłego inwestowania w studnię bez dna itp). Do czego tu piję? W JEDNOŚCI JEST SIŁA.

2. Puszczanie komentarzy poniżej wszelkiego poziomu

Nieszczęście w szczęściu, interesuję się tym, co dzieje się w kulturze hip hop. Nie jest tajemnicą, że w Polsce istnieje jeden portalowy moloch traktujący o tej kulturze. Nie oznacza to wcale, że nie ma w polskiej sieci lepszych stron i blogów traktujących o rapie, graffiti, bboy’ingu, dj’ingu, bo są. Hip-hop.pl to jednak największe medium, scentralizowana baza informacji. Zaglądanie tam pomaga zaoszczędzić czas na samodzielne błądzenie „to tu, to tam”. Jednak język i zasadność komentarzy pod artykułami, wywiadami i newsami sięga dna kompletnego. Czy tak musi być? Czy bez durnowatości użytkowników taki portal nie ma racji bytu?

3. Kradziony content

Często związany jest z tematyką natręctw zawartych w kolejnym punkcie ściekowym. W sensie, Ci co żerują na cudzym wysiłku produkcyjnym, zwykli się również podpierać cytatami z innych, tyle tylko, że są to cytaty obejmujące klamrą, ale bez klamry, całe artykuły i to bez podania autora. Po co się przemęczać?

4. Strony warezowe

Na moim dawnym blogu użyłem kontrowersyjnego stwierdzenia, że odwiedzam strony warezowe po to, by czerpać informacje o nowościach z działki: „płatne rozszerzenia Joomli” itp. Bo faktycznie tak jest. Nie wszystkie informacje o produktach promowane są w centali Joomli. Na stronach warezowych owszem, bo one tym się żywią.

Strony warezowe nie tylko zabijają rynek filmowy, muzyczny, prasowy, ale i rynek oprogramowania, wtyczek, templatek, zdjęć itp. Mało tego,  wkurzające potrafią być również dla ludzi, którzy uczciwie zapłacili za  jakieś rozwiązania, aby się wyróżnić, rozwinąć, przegonić konkurentów, tylko po to, by poczuć smrodek zrobienia kolejnego kroku… w tył.

5. Niekomunikatywność

„Przepraszam, czy my się znamy?” -takie pytanie zadadzą Ci użytkownicy Facebooka, którym FB popierdoliło się z N-K. Oczywiście każdy ma prawo do własnej prywatności, każdy ma prawo do własnego wyboru. Sam nie mam i nigdy nie miałem konta na N-K. Po co? Mam jednak konto na FB. Dla ludzi rozstrzelonych po świecie jestem jedną z osób, która zobaczy ich twarz i poczyta to, czym się dzielą. Niezmiernie mi miło, że wylosowali właśnie mnie i niezwykle się też cieszę jeśli to oni akceptują moje zaproszenia. Interesują się tym czym ja, dzięki nim mam szansę coś wartościowego zobaczyć, przeczytać itp.

6. Klonowanie klonów

W zdecydowanej większości przypadków „wykroczenie” dotyczy portali społecznościowych, serwisów ogłoszeń, serwisów praca, katalogów firmowych, mrugających oczyma okazji serwisów aukcyjnych (aż epilepsji można dostać). Żenujące jest to okropnie, bo co tak na prawdę wnoszą one w nasze życie? Są jak tipsy, silikonowe cycki, tupeciki. Klony robione są na siłę, zazwyczaj nie wnoszą przy tym niczego nowego. Po prostu gość z kapitałem otwiera takie cosik, płaci za to,  ludzie mają mu to kulać, a on ma zarabiać.

7. Gramatyka i ortografia

Temat to oklepany. Każdy robi błędy. Tylko, żeby jeszcze trzeba było sięgać po słownik z półki. Z drugiej strony, po co nadwyrężać sobie paluszek i złamać paznokietek na prawym klawiszu myszeczki. No to co? – Palószek i głufka to szkolna wymuwka.

8. Więcej społecznościowych, więcej i więcej

Dzień dobry. Mam takie zapytanie. Czy znacie może jakiś serwis społecznościowy, który pozwala zjednoczyć się ludziom, którzy w swoich mieszkaniach mają łazienkę razem z kiblem, albo kuchnio-salon?

9. Content podszyty jedynie zarabianiem

Jeśli pisze się wiersz, czy zarysowuje tekst muzyczny i jakimś trafem wersów nie zakończy się rymami, a potem się jednak tych rymów zachce i się je próbuje dosztukować, to czy nadal będzie to ten sam tekst? Warto spróbować, aby się przekonać, jak wiele się traci, robiąc coś na siłę i poczuć na własnym przykładzie sztuczność jaka płynie z tego typu rozwiązań.

10. Gaszenie entuzjazmu

Forum dyskusyjne ma z zasady nieść pomoc wszystkim tym, którym tej pomocy potrzeba. Są przypadki, w których ludziom zwyczajnie nie chce przeszukiwać się archiwum, są też przypadki, że wyszukiwarka nie szuka tak jak powinna. Na forach internetowych, często idzie się natknąć na zwrot „wygoogluj sobie”. Żeby sprawiedliwie podejść do tematu, wypada czasem przyznać rację forowym ekspertom, którzy często sami chcą rozwiązać duży, nieporuszany dotąd w tematycznych wątkach problem. Tylko tutaj, jeśli w grę wchodzi coś ważnego, wchodzi i milczenie, lub zaczyna się wołanie o kasiorę.

11. Brak potencjału reklamowego

Wykręcanie potencjału reklamowego i zrozumienie działki reklamy w postaci stron www, blogów jest dość płytko i prowizorycznie pojmowane. Rzecz sprowadza się zazwyczaj do statystyk i liczby kliknięć. Patrząc na rynek światowy, albo lepiej na blogi jakie mam przyjemność odwiedzać, rzadko się na nich zdarza, aby sloty reklamowe zalatywały pustkami. Reklama została tu ujęta mianem „sponsoringu”, czy „supportu”. Mało tego firmy przywykły do nowoczesnej formy reklamy w postaci konkursów. Bo czym one są, jeśli nie artykułami sponsorowanymi, w zamian za zwiększony ruch na stronie firmy, i stronie organizatora konkursu? Wnoszą coś jeszcze. Uśmiechnięte są pyski kilku zwycięzców.

12. Niszczenie rynku informatycznego – praca za grosze

Punkt dedykowany tym, którzy są na garnuszku mamusi i chcą sobie zarobić na kino, czy piwko. Żeby nie było, to zacne z Waszej strony, że chcecie sami zarobić na drobne wydatki. Ale prawdę powiedziawszy, każdy projektant zirytowany jest potwornym zaniżaniem cen usług informatycznych. Piję  do tego, że tak jak w przypadku graffiti, nim nabierze się wprawy, trzeba swoje wysiedzieć „na kartkach”, odwalić dzieło na ściance własnego pokoju, garażu taty, czy własnej piwnicy nim zamaluje się ścianę, tak i tu trzeba mieć świadomość i obić się o elementy autokrytyki.

13. „Wejdź na GG” oraz życie życiem innych ludzi

Super jest, jeśli „bebloty” za pośrednictwem komunikatorów internetowych, wysiadywanie na wszelkiej maści czatach, stanowi dodatkowe 5 minut na słowa mające uzupełnić nasze znajomości  „oko w oko”. Ale jeśli zastępują faktyczne relacje między ludźmi, to już to takie zabawne nie jest.

Obserwacje i życie życiem innych ludzi, wysiadywanie na serwisach społecznościowych, by sprawdzić jakim autem aktualnie śmiga kumpel z ławki, to nowoczesna forma bycia parapetowym „poduszkowcem”.

Podsumowanie

W powyższym zestawieniu nie uwzględniłem pornografii, oszustów internetowych, spamu, wirusów, stron służących wyłącznie pozycjonowaniu, serwisów plotkarskich itp.

About the author