Co jest lepsze? Mieć klientkę, czy klienta?

Poniższy tekst napisałem patrząc z perspektywy faceta – wykonawcy dzieła, bo inaczej być nie może. Większość zleceń otrzymuje się od klientów facetów  i o nich traktuje większość artykułów z kategorii „freelacer”. Dlatego ten zdominowany jest poprzez wrażenia ze współpracy z kobietami – dawczyniami zleceń.

Wiem, że Warstwy.com odwiedzane są przez kobiety – projektantki, dlatego liczę na to, że udzielą się pod owym wpisem na temat tego jakie są ich odczucia ze współpracy na linii projektantka – klientka, projektantka – klient. Interesuje mnie to, z kim pracowało Wam się lepiej? Czy wolicie, gdy Waszymi klientami są kobiety, czy faceci? Czym się taka współpraca różni?

Panowie projektanci. Was również zapraszamy do dyskusji na ten temat. Jakie są Wasze odczucia i jakie widzicie różnice we współpracy z kobietą i ze współpracy z mężczyzną?

Kobiety są większymi estetkami

Tyle się słyszy o tym, że dla kobiet istotny jest np. kolor auta, jego wygoda, bezpieczeństwo. Kobiety łatwiej radzą sobie z doborem garderoby. W codziennym życiu towarzyszy im znacznie więcej kolorów niż przeciętnemu facetowi (cienie do powiek, lakiery, szminki, błyszczyki, biżuteria, dodatki).  Kobiety jak żaden facet potrafią też zadbać o detale i ozdobniki w mieszkaniu, życiu. To przekłada się również na projekty. Będą oczekiwały radosnej, pachnącej kolorystyki. Uznaję to za wielki plus pod warunkiem, że kobieta będzie zdecydowana.

Zagrożenie najczęściej będą tu stanowić elementy dekoracyjne. W zależności od upodobań klientki potrafią naciskać na użycie motywów kwiatowych, wstawienie gdzieś fotografii ukochanych zwierzątek, czy chociaż motylka. Nawet, jeśli prowadzą biuro rachunkowości i nijak (racjonalnie) to się ma do przedmiotu działalności.

Kobiety są równie wymagające, ale…

No właśnie. Większość facetów traktuje ich marudzenie tak jak w życiu – „przecież to tylko kobieta”. Coś jest na rzeczy, że kobietom pozwala się na więcej. Więc więcej jest się w stanie znieść.

Współpraca z kobietą jest zazwyczaj mniej stresująca. Oczywiście, facet (wykonawca dzieła) spina się, by nie palnąć głupoty, ale czym to jest w porównaniu z pilnowaniem kodeksu honorowego we współpracy na linii facet-facet? Mrzonką!

Powodów milszej współpracy można doszukiwać się w rzeczach banalnych takich jak: jej uśmiech, atrakcyjność, wysoka kultura osobista, delikatność, spokój, jak i w mających największe znaczenie (o czym poniżej).

Kobieta i inny stan porozumienia

Kobiety dbają bardzo mocno  o atmosferę pracy i dobre relacje z otoczeniem. To jest jeden z powodów tego, że łatwiej przejść przez kolejne etapy realizacji zlecenia. Starają się skupiać na pozytywach współpracy, zależy im by były dobrze odbierane jako pracodawczynie. Są też bardziej optymistyczne oraz ekstrawertyczne, co korzystnie wpływa na porozumiewanie się, w szczególności właśnie, gdy to facet wykonuje zlecone przez kobietę dzieło, bo faceci to wiadomo, czasem lubią sobie pomilczeć, co nie zawsze korzystnie wpływa na porozumienie między stronami i ostateczny wynik powierzonych zadań.

Kobiety są chętne do nauki i słuchają uważniej, a faceci wiedzą swoje (i nikt ma im farmazonów nie wciskać). Wynika z tego, że kobiety są bardziej otwarte i chłonne świata, nowych wiadomości, wiedzy. Też potrafią być wymagające i reagować ostro, ale na 100% chętniej wysłuchają naszych tłumaczeń, czy porad na temat tego, dlaczego lepiej coś rozwiązać tak, a nie tak jak klientka chce, albo dlaczego ten etap pracy trwa najdłużej itp.

Kobiety mniej kombinują i regulują należności

No i masz Ci los. Właściwie w relacji facet – facet odnośnie finansów powinno być „co do grosza” i „co do minuty”, bo w męskim świecie nikt nie powinien robić z gęby dupy, a każdy kto „cwaniaczy” jest w naszych oczach definitywnie przegrany.

Może jestem szczęściarzem, ale nie zdarzyło mi się by kobieta (zleceniodawca) nie uregulowała mi należnej kwoty. Owszem, były problemy natury wpłat terminowych, ale nie okazały się nieuczciwe. Może dlatego, że klientki stanowią mniejszość, ale raczej nie to jest powodem, a chęć pozostania uczciwą, chęć kształtowania podłoża pod ewentualną, przyszłą współpracę.

Relacja facet – facet

W tym materiale posłuży za zobrazowanie wyłącznie negatywnych cech współpracy. Konfliktów jest tu znacznie więcej. Przyczyny? Klient traktuje nas z góry, klient jest napastliwy, klient się nami bawi, klient kłamie. Klient nie zapłacił. Klient wie swoje.

I teraz tak. „Myślałem, że go…”, „gdybym mógł to bym mu…”, „co za…, jak skończę to wszystko mu wygarnę”. To słyszałem od kolegów po fachu setki razy, w miejscu kropek rzecz jasna były zwroty mięsisto-łacińskie.

Relacje między facetem projektantem, a facetem dawcą zleceń nigdy nie będą podobne tym jakie można zbudować z kobietami. Faceci, albo mówią i wymagają zbyt wiele (to jeden typ) osłów, którzy pragną pognębić, porządzić, przetrawić i wydalić. Albo nie mówią kompletnie nic. Co jest jeszcze gorsze… myśli, myśli, myśli, nic nie powie, nie skomentuje… chce mieć zrobione i guzik go obchodzi jak dojdziemy do tego czego oczekuje. Ma być!

W relacji gościu – projektant i gościu – klient, trzeba dobierać inne słowa, a co jeszcze ważniejsze uważać na to, żeby nie okazać swoich słabości, czy to negocjacyjnych, czy to targowych, czy to dotyczących uległości w sprawie poprawek itp. Raz, że to umniejsza naszej pozycji, dwa, że taki webster będzie próbował to prędko wykorzystać, jeśli jest parszywą gnidą, a raczej jest skoro się na rynku trzyma, gdzie mało kiedy uczciwym się jest i tkliwym. Niestety.

Relacja kobieta – kobieta

Nie mogę się na ten temat wypowiadać, bo kobietą nie jestem. Zdarzyło mi się jednak wypytać parę osób (kobiet) prowadzących działalności gospodarcze o to, czy miały przyjemność współpracować w dziedzinie grafiki z projektantkami. W końcu kto lepiej zrozumie kobietę jak nie druga kobieta?

Generalnie, klientki nie kierują się tym jakiej płci jest wykonawca dzieła. Parę razy zasłyszałem jednak, że są egzemplarze, które wolą współpracować z facetami, bo kobiety oczekują ulg (odnośnie trudów pracy) itp., ale to są stereotypy. W świecie kobiet też pojawiają się różnego rodzaju uprzedzenia.

W paru przypadkach zaobserwowałem zdecydowaną niechęć kobiet do kobiet i stwierdzenia pod kątem braku profesjonalizmu. Są to jednak rzeczy niezależne od płci. Prawdą jest jednak, że kobiety czasem potrafią wykorzystywać okazje opuszczanie stanowiska pracy bez ważnej przyczyny, potrafią także wykorzystywać w sposób niezdrowy swoje chody w kręgach kierowniczych, ale to już wykracza daleko poza obręb tego materiału.

Relacja kobieta (wykonawczyni dzieła) – facet (klient)

W zasadzie mogę sobie taką relację wyobrazić. Może ona przebiegać w sposób w pełni rzeczowy i profesjonalny, a obie strony mogą wyjść z takiej współpracy w pełni usatysfakcjonowane.

Przy czym facet – pracodawca, podobnie jak  kobieta – pracodawca, będzie się obawiał o to by projektantka nie oczekiwała ulg (głównie czasowych). Będzie też się obawiał i pilnował, by czasem nie zawładnęły nim aspekty takie jak czar, urok osobisty kobiety, czyli jej powierzchowność, oraz przyjemna osobowość, zamieniająca jego stanowczość i oziębłe podejście biznesowe w ciepłe kluchy, zdolne do przetrawienia straty.

Podsumowanie

Podsumowując wątek, który zbudził mnie pewnej nocy, myślę że powyższy temat jest bardzo ciekawy. Patrząc na własną ścieżkę w kontaktach z klientami stwierdzam, że zdecydowanie lepiej współpracowało mi się z kobietami.

Jestem bardzo ciekawy Waszych doświadczeń i opinii w tym temacie.

About the author